Zapytani o to, jak w jednym słowie opisać zajęcia dziennikarsko-filmowe w minionym roku, rzucamy bez wahania: „doświadczenie”, „fascynacja”, „intensywność”. I coś w tym jest! Pierwsze miesiące w Studio Pozytywka były pełne wyzwań, śmiechu, nauki i przede wszystkim – satysfakcji. Chcemy Wam opowiedzieć, jak to wszystko wyglądało z naszej perspektywy.
Od czego się zaczęło?
Każdy z nas ma inną historię. Niektórzy trafili tu za namową koleżanek i kolegów, którzy już działali w redakcji. Innych zachęcił nasz opiekun, pan Grzegorz Wawrzyński. Były też osoby, które na początku wcale nie były zainteresowane, ale zmieniły zdanie, oglądając filmy i shortsy naszej produkcji w internecie. Czasem wystarczył jeden moment – jak wywiad udzielony podczas wycieczki i słowa: „Nadajesz się!”. To iskra, która sprawia, że myślisz: „A może warto spróbować?”.
Pierwsze kroki, czyli od teorii do praktyki
Nasze pierwsze zadania były bardzo różne. Jedni z nas zaczynali od nauki obsługi kamery, co wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. Inni od razu rzuceni zostali na głęboką wodę – asystowanie przy nagraniach czy pisanie pierwszego artykułu. Pamiętamy też nagrywanie różnych wydarzeń i pierwsze próby wywiadów. To były chwile, w których uczyliśmy się podstaw oraz oswajaliśmy się ze sprzętem i nowymi obowiązkami.
Praca w redakcji: kreatywność, wyzwania i mnóstwo śmiechu
Skąd braliśmy pomysły? Najczęściej działała u nas burza mózgów albo… spontaniczność. Zbieraliśmy się w grupie i każdy rzucał swoje propozycje. Czasem najlepsze pomysły rodziły się nagle, w trakcie rozmowy. Zdarzało się też, że to uczniowie naszej szkoły podsuwali nam tematy, jak na przykład Dzień Szalonej Fryzury, który oczywiście zrealizowaliśmy.
Zdecydowanie najbardziej podobała nam się atmosfera i praca zespołowa. Wywiady, wspólne nagrania, a nawet redakcyjna nocowanka – to były momenty, kiedy mogliśmy się nie tylko wiele nauczyć, ale też świetnie zintegrować.
Najmilej wspominamy przeprowadzanie wywiadów, nagrania z ważnych okazji czy wyjazd do Uniwersyteckiego Liceum Ogólnokształcącego.
Każde piątkowe zajęcia to była dawka dobrej zabawy, ale też konkretnej pracy. Oczywiście, nie obyło się bez wesołych i nieoczekiwanych sytuacji, które dzisiaj wspominamy z uśmiechem. Zdarzało się, że podczas wywiadu z ważną osobistością nagle z głowy wylatywały wszystkie pytania i trzeba było ratować się improwizacją. W trakcie montażu odkrywaliśmy czasem, że przez pomyłkę nagraliśmy własne buty zamiast twarzy rozmówcy.
Niezapomniane są też odpowiedzi najmłodszych uczniów – na pytanie, czego nauczyli się na warsztatach z ratownictwa, jeden z nich dumnie odparł, że „jak ratować manekiny!”. Te chwile dodawały naszej pracy kolorytu i uczyły nas radzenia sobie w każdej sytuacji.
Czego się nauczyliśmy?
Praca w Studio Pozytywka to jednak nie tylko zabawa. To przede wszystkim nauka pokonywania trudności. Okazało się, że obsługa kamery to coś więcej niż wciskanie przycisku „nagraj”, a montaż, który na początku wydawał się czarną magią, po wielu próbach stawał się coraz prostszy.
To, co wynieśliśmy z tych zajęć, to znacznie więcej niż tylko techniczne kompetencje. Przede wszystkim nauczyliśmy się pracy zespołowej – czasem trzeba było iść na kompromis, gdy dwie osoby chciały robić to samo, ale zawsze potrafiliśmy się dogadać, bo szanujemy swoje zdanie i po prostu się lubimy. Dzięki temu zdobyliśmy ogromną pewność siebie; dowiedzieliśmy się, że „jeśli się chce, to można wszystko”. Kto by pomyślał, przychodząc na pierwsze zajęcia, że niedługo będzie przeprowadzał wywiad z wiceprezydent Gdańska?
Zdobyliśmy konkretne umiejętności, takie jak obsługa sprzętu, montaż czy pisanie artykułów, ale też zyskaliśmy zupełnie nowe spojrzenie na media. Teraz, oglądając wiadomości, widzimy, ile wysiłku kryje się za każdym, nawet najkrótszym materiałem.
A uczucie, kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy gotowy film, przy którym pracowaliśmy, było bezcenne: duma, satysfakcja i ogromna radość.
Nasza rada dla Was i plany na przyszłość
Jeśli zastanawiacie się, czy dołączyć do Studia Pozytywka, mamy dla Was jedną radę: nie bójcie się i nie wahajcie się wierzyć w siebie! Czasem trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, ale efekt końcowy jest tego wart. Będą wzloty i upadki, ale na błędach uczymy się najwięcej.
Czy chcemy to robić dalej? Oczywiście, że tak! Niektórzy z nas na poważnie zastanawiają się nad dziennikarstwem lub reżyserią. Mamy już głowy pełne pomysłów na kolejne filmy – o pasjach, o marzeniach, a nawet o pełnych zwrotów akcji historiach. Za kilka lat będziemy wspominać ten czas z uśmiechem. To tutaj poznaliśmy fantastycznych ludzi, zdobyliśmy nowe umiejętności i przeżyliśmy przygody, których nie zapomnimy.
Uczniowie ze Studia Pozytywka
Najnowsze komentarze